Dodaj zdjęcie profilowe

avatarPaulina Przepiórka

Ostrowiec Świętokrzyski

Co robili przez 122 dni?

2015-03-18 12:03:03

Pytanie, które większość kibiców ostrowieckiej piłki nożnej może zadać sobie po inauguracyjnym meczu, kiedy to KSZO 1929 Ostrowiec Św. zmierzyło się z liderem III ligi małopolsko - świętokrzyskiej, Wisłą Sandomierz.
Po pierwszym meczu w sezonie 2015/2016 większość oczekiwała poprawy gry drużyny, dokładniejszych podań, zwiększonej wytrzymałości oraz skuteczności. Mimo, iż w tabeli drużyna uplasowała się na dość wysokim miejscu bo, aż czwartym z liczbą 32 punktów to w grze podopiecznych trenera Rafała Lasockiego niewiele się zmieniło. Nie zawsze można polegać na szczęściu.
Po grze zawodników od razu było widać, że są przemęczeni napiętym kalendarzem sparingów jaki mieli. Drużyny, z którymi się mierzyli wymagali sporo zaangażowania, umiejętności i siły. Nie zdążyli dobrze wypocząć i złapać takiego wewnętrznego spokoju, ponieważ niemal od razu zaczęły się spotkania o cenne punkty. Nie może przecież być tak, że w meczach ligowych piłkarze po 20 minutach gry już ledwo biegają, a ich skuteczność i podania są tak niedokładne i byle jakie, że wyglądają tragicznie. Trener Rafał Lasocki powinien zauważyć iż jego zawodnicy to nie są cyborgi i nie należy ich tak męczyć treningami jak robi to do tej pory bo później nie mają oni siły rozgrywać spotkań ligowych. Dodatkowo wywiera na zawodnikach presję psychiczną, kto słyszał żeby karać piłkarzy za nieudany mecz?
- To prawda, że po przegranych meczach mamy o wiele cięższe treningi niż zawsze. Po wygranych jest on za to lżejszy, a po remisach nie odbiega od normy, jest przeciętny. To męczące - anonimowo zdradza jeden z zawodników KSZO 1929.
Klub przez przerwę dokonał zmian w drużynie. Odeszli Michał Hołody (Wisła Anopol) i Konrad Skwarliński (Kamienna Brody), przybyli zaś Michał Gajos (Granat Skarżysko-Kamienna), Konrad Wójtowicz (Łysica Bodzentyn), Damian Nogaj (Wisła Sandomierz), a z wypożyczenia powrócili Karol Barański (Wisła Puławy) oraz Wojciech Dylewski (Stal Kunów).
Tyle zmian, a w meczu natomiast nikt się nie wyróżniał z wyjątkiem Kamila Stawiarskiego, który wszedł na murawę w 75 minucie za Michała Kosowskiego i jako jedyny ustrzelił dla pomarańczowo - czarnych honorowego gola.
Być może trochę winy za tak śmieszną jakość gry ponosił stan murawy. Po dużej ilości deszczu boisko stało się piętą achillesową piłkarzy. Co chwilę się ślizgali, przewracali i to prawdziwy cud, że w tym meczu nie wystąpiły żadne poważne kontuzje bo zdecydowanie tak mogło się skończyć. Jedyny uraz, który miał miejsce to rozcięcie łuku brwiowego u stopera KSZO 1929 Marcina Grunta. Jednak zawodnik po opatrzeniu rany przez sztab medyczny wrócił na boisko i pozostał na nim aż do końcowego gwizdka sędziego.
Wraz z nim nadzieje na jakikolwiek korzystny wynik legły w gruzach. Oficjalnie KSZO 1929 Ostrowiec Św. w pierwszym ligowym meczu uległo na własnym terenie Wiśle Sandomierz (1:3). Gra gości była o niebo lepsza niż podopiecznych trenera Rafała Lasockiego. Lepiej radzili sobie z piłką i byli bardziej skuteczni co zaowocowało na boisku. Wygrali zasłużenie. Nasza obrona nie mogła poradzić sobie z atakami na bramkę Konrada Zacharskiego, znacznie przyczynił się do tego Jarosław Piątkowski pomocnik Wisły Sandomierz. Pomarańczowo- czarni mogli by uzyskać lepszy wynik gdyby swoje dwie stu procentowe sytuacje wykorzystał Michał Kosowski.
- Jako zawodnik uważam, że niczemu nie służy takie męczenie piłkarzy. Organizm sportowca musi się odpowiednio zregenerować, a na to jednak potrzeba czasu. Słyszałem od chłopaków jakie teraz dzieją się rzeczy w związku z treningami i wydaje mi się to śmieszne i nie na miejscu. Trener Rafał Lasocki niech się zastanowi co robi póki jeszcze nie wykończył chłopaków fizycznie. KSZO oprócz odpoczynku potrzebuje przede wszystkim jakości i świeżości, a nie ilości sprowadzonych zawodników. Patrząc na ten mecz widać, że atak wciąż kuleje. Potrzebny jest ktoś kto będzie kończył akcje i będzie mózgiem drużyny, a obecnie ciągle nikogo takiego w składzie nie ma. Obrona też nie dawała sobie rady z przeciwnikiem. Cud, że błędy obrońców KSZO nie przyniosły znacznie gorszych skutków, jak wyższa przegrana czy poważne kontuzje. – komentuje były piłkarz KSZO, który z trybun obserwował zmagania swoich byłych kolegów.
Teraz nie ma już co teraz gdybać nad rozlanym mlekiem. Pozostaje jedynie wierzyć iż piłkarze KSZO 1929 szybko otrząsną się z nieudanego początku i już w następnych spotkaniach będą zdobywać komplet punktów.
Najbliższe starcie czeka podopiecznych trenera Rafała Lasockiego już w niedzielę 22 marca w Skarżysko – Kamiennej z miejscowym Granatem. Potem odbędą się trzy kolejne mecze wyjazdowe (Unia Tarnów – 28.03., Wierna Małogoszcz – 04.04., RKS Garbarnia Kraków – 11.04.). Na Świętokrzyskiej 11 spotkamy się dopiero 15 kwietnia gdzie KSZO 1929 podejmować będzie Beskid Andrychów.
W meczu ćwierćfinałowym w ramach rozgrywek o Puchar Polski na szczeblu Świętokrzyskiego Związku Piłki Nożnej. Pomarańczowo – czarni wystąpią w roli gospodarza i już 8 kwietnia o godzinie 16:30 nasze drogi z Granatem Skarżysko – Kamienna skrzyżują się ponownie.

PS. Zdjęcia zapożyczone ze stron: kibiceKSZO.com i skkszo.pl

Jesteś na profilu Paulina Przepiórka - stronie mieszkańca miasta Ostrowiec Świętokrzyski. Materiały tutaj publikowane nie są poddawane procesowi moderacji. Naszemiasto.pl nie jest autorem wpisów i nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanej informacji. W przypadku nadużyć prosimy o zgłoszenie strony mieszkańca do weryfikacji tutaj